
Dzisiaj chciałam Cię zaprosić do spotkania z Jackiem Kusiakiem, prezesem ogólnopolskiego Stowarzyszenia „Mieszkanicznik”. Jacek jest wyjątkowo ciekawą postacią. Oprócz działalności biznesowej posiada ogromny talent zjednywania ludzi. Jest społecznikiem, który swoją ideą zaraża innych.
Cenię go za to, że lubi robić coś dla ludzi i z ludźmi, postrzega świat w innych kategoriach niż materialne. Mimo masy obowiązków, które ma na głowie potrafi się zatrzymać i cieszyć się z tego co jest tu i teraz. No i ma marzenia, które realizuje. I oto chodzi!
W wywiadzie zadałam mu kilka pytań, głównie o to, jak to się stało, że osiągnął aż tyle i nadal ma energię do tworzenia coraz to większych przedsięwzięć. No i jak otworzyć się na możliwości biznesowe, by osiągnąć sukces?
Sprawdź sam.
Jacka poznałam oficjalnie na jednym ze spotkań „Mieszkanicznika” dobrych parę lat temu. Ale tak naprawdę nasza znajomość zaczęła się… w tańcu. Okazało się, że Jacek, oprócz bycia „poważnym panem prezesem”, jest także wspaniałym tancerzem, o czym przekonałam się na jednym z biznesowych afterparty (dlatego czasem warto zarywać noc do 4.00 rano :)).
Co warto wiedzieć o Jacku?
Przede wszystkim to, że jest założycielem i prezesem Stowarzyszenia „Mieszkanicznik”, zajmującego się tematyką najmu oraz szeroko rozumianych inwestycji w nieruchomości. Obecnie organizacja zrzesza ponad 2600 osób i ma 14.000 sympatyków. Prowadzi cyklicznie spotkania branżowe w 20 oddziałach w Polsce i zagranicą. Jest się czym pochwalić!
Oprócz tego prowadzi kilka firm: zarządzającą nieruchomościami – K-INVESTMENTS i portal inwestycyjny – Investments4you. Jest współtwórcą fabryki drzwi – Polstar. Rozwija portal crowdfundingowy ARQIS, zbierając wspólnie nieduże kwoty na duże inwestycje w nieruchomości. Prowadzi firmę Tokenika, działającą w technologii blockchainu.
Prywatnie… pisze książkę – poradnik dla swoich dwóch córek. Ma w planie zawrzeć w niej wszystkie najważniejsze sprawy życiowe, by oszczędzić córkom popełniania błędów, które sam doświadczył. Przyznaje, że nie jest idealnym ojcem, ale codziennie odprowadza dziewczynki do szkoły i omawia z nimi jeden ważny temat. Chce im przekazać w ten sposób swoją mądrość życiową.
Z wykształcenia inżynier, pracował zagranicą na kierowniczych stanowiskach dla koncernu samochodowego Volkswagen i PSA przez prawie 11 lat. Po powrocie do Polski zapragnął czegoś innego – zaczął na poważnie inwestować w nieruchomości. Zauważył, że polski rynek najmu wymaga ucywilizowania. Stąd pomysł na założenie stowarzyszenia, które wspierałoby ludzi w procesie zakupu, sprzedaży, obsługi i wynajmu nieruchomości.
Jaka jest Twoja definicja sukcesu?
Dla mnie jest to przede wszystkim możliwość samodzielnego decydowania o tym, co i jak mam robić. Dodatkowo – możliwość pracy z dużą ilością osób przy różnorodnych projektach. Odkąd pamiętam jestem społecznikiem. Jak robię coś dla ludzi i jednocześnie widzę, że moje działania przekładają się na bezpośrednią pomoc innym, to po prostu jestem spełniony w tym co robię. To bardzo przyjemne móc decydować o tym, co się robi, a jeszcze jeśli ktoś nas chwali – to jest dla mnie definicja stuprocentowego sukcesu.
Najważniejsza dewiza życiowa, to…
…rozmawiaj z nieznajomymi, wtedy otwierają się możliwości biznesowe.
A druga to: lepiej spróbować i żałować, że się nie udało niż żałować, że się nie spróbowało.
Co sprawiło, że jesteś w tym miejscu, co jesteś?
Myślę, że trzy rzeczy: dobre decyzje życiowe, ludzie na których natrafiłem na swojej drodze oraz zaplanowanie działań.
Od urodzenia mam cechy „poukładania” – idealne dla zawodu inżyniera można by powiedzieć. Muszę zawsze mieć jakiś wyznaczony plan, bo rzeczy duże, wyjątkowe powinny być odpowiednio zrealizowane i sprawdzone. Tego mnie uczyli na studiach i pracowałem w ten sposób wiele lat w koncernach samochodowych.
Kiedyś jako inżynier jakości nie puszczałem czegoś, co jest nieprzygotowane w 100 %. W technologiach samochodowych nie ma miejsca na żadne pomyłki – parametry bezpieczeństwa są bezlitosne.
Teraz już na szczęście nie muszę być aż takim perfekcjonistą. Obecnie w swoich biznesach przyjąłem zasadę Pareto 20/80. Jeśli coś jest przygotowane na 80 % to teraz to akceptuję i jestem zadowolony, bo widzę, że czasem takie dopieszczanie i dążenie do ideału nie przynosi nic dobrego, a kosztuje bardzo dużo czasu.
Nadal jednak staram się działać wg zasady PDCA (Plan – Do – Check – Act). Jest to tak zwany cykl Deminga, polegający na działaniu wg schematu: planowanie, wykonanie, sprawdzenie oraz działanie/usprawnianie. Metoda ta umożliwia pracę nad doskonaleniem i uefektywnianiem jakości. Jeśli prowadzę jakieś spotkania to zawsze kończymy je ustaleniem co robimy, kto i za co odpowiada i do kiedy zadanie ma być wykonane. Czas należy umiejętnie wykorzystywać, a określenie finalnej daty działa mobilizująco.
Kolejna bardzo ważna sprawa, to otaczanie się właściwymi ludźmi wokół, pytanie się o poradę tych, co mogą pomóc i niezwracanie uwagi na nieprzychylne komentarze innych.
Warto pamiętać też o tym, że trzeba próbować. Wiele rzeczy po prostu nie wychodzi. Wybory zależą od ilości powtórzeń. Jeśli coś Ci nie wyszło, znajdź nowe rozwiązanie, zaplanuj proces jeszcze raz i powtarzaj aż do osiągnięcia wyznaczonego celu.
Co Cię motywuje?
Mam w planie żyć 120 lat. Marzy mi się mój własny dom gdzieś we Francji, w urokliwym miejscu, gdzie będę sączył dobre wino z przyjaciółmi i rodziną. Już dzisiaj Cię tam zapraszam ;). To jest moja wewnętrzna wizja udanego życia w przyszłości. Chcę też coś po sobie zostawić, ale nie materialnego: ideę, pracę, doświadczenie, emocje, które mogą komuś pomóc.
Bardzo motywują mnie ludzie i ich energia do działania. Kiedy wyobrażam sobie, jakie rzeczy można wspólnymi siłami zrobić i czego można dokonać, to aż ciarki przechodzą mnie po plecach. Duże przedsięwzięcia wymagają pracy z ludźmi i potrzebują dobrych kontaktów. Samemu po prostu czasem się nie da…
Pamiętam, jak dużo nauczyły mnie studia, a w zasadzie życie studenckie w bursie, gdzie trzeba było radzić sobie samemu. Wówczas przeszedłem metamorfozę: z introwertyka stałem się ekstrawertykiem otwartym na znajomości i kontakty z ludźmi. To lekcja życiowa, która procentuje do dziś.
Jakie masz rytuały, które pomagają Ci zmagać się z wyzwaniami codziennego życia?
Przede wszystkim planowanie. Z doświadczenia w pracy w Volkswagenie wyniosłem taką zasadę, że na początku tygodnia, rano, planuję jak będzie wyglądał mój cały tydzień. Każdego dnia skupiam się wyłącznie na jednym przedsięwzięciu czy firmie. Nie ładuję wszystkich obowiązków na jeden dzień, bo zawsze wpadnie coś nieprzewidzianego. Jestem przygotowany na niespodzianki i wiem, że mogą takie nastąpić. Mój tydzień pracy jest 6-dniowy, a ja pracuje około 10 godzin dziennie. I tak np. w poniedziałek zajmuje się fabryką i tylko na niej się skupiam, we wtorek i czwartek mam czas tylko na „Mieszkanicznika” i Arqis. Środa to Tokenika i technologiczne wyzwania. Piątek i sobotę zawsze zostawiam na dokończenie tych rzeczy, które nie udało mi się zrobić. Dzięki takiemu podziałowi zadań pod koniec dnia i tygodnia mam poczucie dobrze spełnionego czasu. Jeśli coś nie udało mi się dokończyć, to po prostu przekładam na przyszły tydzień. Zawsze jednak wykonuję sprawy priorytetowe na początku, a te mniej ważne – pozostawiam na później.
Z moich rytuałów to także dbanie o zdrowie. Czytam książki MichałaTombaka, naturopaty – to moje biblie, do których wracam i praktykuję. Codziennie pije świeżo wyciskany sok, nie łączę produktów białkowych z węglowodanami. Od 20 lat nie biorę żadnych leków. Dzięki temu żyję naturalnie – wstaję rano pełen energii, bez budzika i gotowy do działania.
Co byś sobie powiedział, jako 25-latkowi?
- Nie uwierzysz Jacek w jakim miejscu będziesz pracował (dziś siedzimy w biurze na 12 piętrze jednego z najlepszych warszawskich wieżowców biznesowych, przyp. red.). Trzymam kciuki, będzie niezła jazda.
- Czekaj codziennie na jakąś niespodziankę, bo ona na pewno się wydarzy.
- Nie denerwuj się, jeśli coś idzie niezgodnie z planem. Miej zawsze plan B.
Gdybyś miał możliwość wystąpienia publicznego przed milionami ludzi, co byś im powiedział?
- Odpowiednio dobieraj ludzi wokół siebie.
- Dbaj o siebie i swoich najbliższych, bo nikt inny nie zadba o Ciebie, tak jak Ty to zrobisz.
- Realizuj realne marzenia, takie które mają szansę realizacji.
- Próbuj i nie poddawaj się: lepiej spróbować i żałować, że się nie udało, niż żałować, że się nie spróbowało.
Jaką radę dałbyś początkującym inwestorom?
Przede wszystkim odpowiednio przygotuj się do tego, co chcesz robić. Rozmawiaj z ludźmi i chodź na spotkania branżowe – dzięki temu otworzą się możliwości biznesowe. Jest to też wspaniała okazja do czerpania wiedzy z doświadczeń innych. Według mnie warto od 3 do 6 miesięcy pouczyć się i zebrać najważniejsze informacje dotyczące biznesu. Błędem jest podejmowanie decyzji inwestycyjnych od razu, szczególnie w nieruchomościach, gdzie w grę wchodzą duże pieniądze.
Po zebraniu odpowiednich informacji i wiedzy trzeba „zaatakować” temat, czyli przystąpić do działania. Bez tego nie ma szans na powodzenie. Można szkolić się całe życie, ale jeśli nie przejdziesz do działania, to Twoje zamierzenia zostaną na zawsze w sferze marzeń.
Jak patrzę na swoje różne biznesy z perspektywy czasu, to niektórych przedsięwzięć w ogóle bym dziś nie podjął. Z tą wiedzą co mam teraz, widzę, że niektóre działania w ogóle nie miały możliwości rozwoju. 15 lat temu, kiedy rozpoczynałem przygodę z nieruchomościami brakowało mi właśnie możliwości rozmowy z bardziej doświadczonymi inwestorami. Dzisiaj wykonuję 2-3 telefony do ludzi, których znam i wiem, że mogą mi coś doradzić. Jeśli potwierdzą moje przeczucia – podejmuję decyzję.
Życzę Ci powodzenia i jestem dostępny w razie potrzeby.